CN Adriatic


Copyright © 2024 - Wszelkie prawa do serwisu zastrzeżone. Rozpowszechnianie za zgodą właścicieli CN Adriatic

dodano: 18-12-2010 | dział: Aktualności i wydarzenia Relacje z wypraw i galerie zdjęć

Rajskie Malediwy- relacja z wyprawy

Piękno Malediwów można zacząć podziwiać już z okienka samolotu. Małe wysepki, porośnięte palmami, rafy koralowe i turkusowa woda. Bajka.

 

Nurkowiska obfitują w bogactwo życia i choć stan rafy w wielu miejscach nie jest tak doskonały jak w Marsa Alam, to spotkania z dużymi zwierzętami rekompensują wszystko. Malediwy są jednym z najlepszych miejsc nurkowych, a przy okazji jednym z najlepszych miejsc do obserwacji wielkich ryb na całej kuli ziemskiej. Spotkania z rekinami rafowymi, żółwiami, płaszczkami, a nawet mantami są zagwarantowane. Podczas naszego rejsu zobaczyliśmy wszystko, o czym wcześniej marzyliśmy. Zacznijmy jednak od początku.

Po kilkunastu godzinach spędzonych w chmurach, zmęczeni, ale podekscytowani zmieniliśmy środek lokomocji z samolotu na łódź. Do naszego pływającego, luksusowego hotelu zostaliśmy dowiezieni „Dhoni”, towarzyszącą nam podczas całego safari łódką „techniczno- przewozową”, na której znajdował się cały sprzęt i co ważne sprężarki. W związku z tym na łodzi było zawsze czysto, sucho, a jeśli sami nie zakłócaliśmy ciszy nocnej, sprężarki na pewno tego nie robiły. Następnie zostaliśmy zakwaterowani w przepięknych, stylowo urządzonych, bardzo przestronnych kajutach, z ogromnymi, jak na warunki safari, łazienkami. Nasze kajuty były sprzątane dwa razy dziennie, a kucharz raczył nas wyśmienitą kuchnią, z różnych regionów świata, były przysmaki ze Sri Lanki, i sashimi i fondue i steki, bardzo smaczna kuchnia i pięknie podane potrawy.
Dzięki temu, że łódź była duża, a grono, jak na warunki safari- kameralne, czuliśmy się wyjątkowo komfortowo. Nurkowania również odbywały się bardzo sprawnie. Grupa, mimo różnego stażu i stopni płetwonurkowych (od podstawowego do instruktorskiego), była bardzo doświadczona i zdyscyplinowana.

Wykonaliśmy 17 przepięknych nurkowań, w trakcie każdego z nich towarzyszyły nam rekiny. Podczas całego pobytu na Malediwach podziwialiśmy rekiny rafowe, żarłacze białopłetwe, rekiny lamparcie, rekiny młoty, rekiny wielorybie, bardzo nieśmiałe – jak określali lokalni przewodnicy „baby sharks”, cudowne i jedyne w swoim rodzaju „podwodne ptaki” czyli manty, orlenie, ogromne płaszczki, delfiny, żółwie, mnóstwo różnego rodzaju muren, błękitno-fioletowe błazenki, jaskrawo żółte nadymki, fletnice, barakudy, napoleony oraz tuńczyki i strzępiele, które zaprezentowały się nam w swoich maksymalnych rozmiarach. Nie sposób wymienić wszystkich mieszkańców Oceanu Indyjskiego, którymi zachwycaliśmy się pod wodą. Malediwy są wprost wymarzonym miejscem dla miłośników nurkowania. Poza tym fenomenalna na Malediwach była ta przewidywalność, czyli podążaliśmy za naszym ulubionym „adriaticowym” mottem: „zaplanowane- wykonane”. Miały być manty i były, miały być rekiny wielorybie i były, miały być rekiny młoty i były. Połączenie luksusu z ciepłymi wodami i obfitością ryb, z pewnością na długo pozostanie w naszej pamięci.

Oprócz niezliczonych gatunków ryb, nie sposób zapomnieć o turkusowych lagunach i piaszczystych plażach miniaturowych wysepek. Ich wielkość bardzo trafnie określiła jedna z uczestniczek- Dorotka: „idąc na spacer trzeba uważać, żeby nie zakręciło nam się w głowie.” O czym mogliśmy się doskonale przekonać podczas środowego popołudnia, kiedy to zaplanowana była dodatkowa atrakcja, kolacja na bezludnej wyspie. Typowa wyspa jednego z archipelagów, którą mogliśmy obejść dookoła w ciągu kilkunastu minut. Przepiękna. Biały piasek i turkusowa woda, a poza tym fantastyczna kolacja i kąpiel przy pełni księżyca. Najbardziej nieoczekiwana tego wieczora była jednak spontaniczna impreza, zapoczątkowana przez jednego z uczestników wyprawy- Szwajcara Hansa. Po powrocie na łódź w pewnym momencie poczuliśmy się absolutnie „odlotowo”, kiedy przy kolejnej lampce wina (skoro nurkowania następnego dnia, zostały przełożone dopiero na godziny przedpołudniowe) usłyszeliśmy „na środku” Oceanu Indyjskiego, niemal na „końcu świata” oraz zupełnie niespodziewanie MAANAM- „falowanie i spadanie, falowanie i spadanie..”. Na parkiet nikogo z nas dwa razy prosić nie trzeba było. Bawiliśmy się do tego stopnia wyśmienicie, że z parkietu przenieśliśmy się w pewnym momencie do oceanu. Rewelacja.

Ostatniego dnia wybraliśmy się do stolicy- Male, jednak stamtąd chcieliśmy, jak najszybciej uciekać z powrotem na łódź. Nie tylko dlatego, że po tygodniowym „bujaniu”, nawet po zejściu na brzeg w dalszym ciągu czuliśmy się, jakbyśmy byli na łodzi, ale na brzegu w stosunkowo, jak na Malediwy, ”dużym” mieście to już nie ten klimat, zresztą w ogóle z Malediwów wylatywać nam się nie chciało…
Do ostatniej chwili raczyliśmy się urokiem rajskich Malediwów. Wyjazd był do tego stopnia udany, że mimo tego, iż staramy się nie wracać w raz już odwiedzane przez nas miejsca, myślimy o zorganizowaniu kolejnej wyprawy na Malediwy i to wkrótce. Zapraszamy.

Zobacz również: Podwodne Malediwy Krzyśka Arciszewskiego