CN Adriatic


Copyright © 2024 - Wszelkie prawa do serwisu zastrzeżone. Rozpowszechnianie za zgodą właścicieli CN Adriatic

dodano: 06-06-2012 | dział: Relacje z wypraw i galerie zdjęć

Białe noce na Lofotach- relacja z wyprawy Cn Adriatic do Norwegii

Lofoty to nie tylko, jak reklamują broszury, „Perełka Skandynawii”, to istny raj dla płetwonurków, wędkarzy, rybaków oraz turystów pragnących aktywnie spędzić urlop. Zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia.

 

Mimo, że podróż na miejsce jest podróżą na przysłowiowy koniec świata, to ten „koniec świata” warty jest każdego zmęczenia, wszystkich wyrzeczeń oraz każdych pieniędzy (lokalne półlitrowe piwo w supermarkecie kosztuje „zaledwie” 17 zł…). Lofoty to miejsce magiczne, gdzie słońce latem w ogóle nie zachodzi. Właśnie z tego powodu termin naszej wyprawy ustalony był tak, aby nasze dnie w Norwegii się nie kończyły.

Do Norwegii ( w większości) postanowiliśmy dostać się transportem drogowym i morskim. W Gdańsku na przytani promowej nasz wesoły autobus był już w komplecie. Podróż rozpoczęliśmy od przeprawy do Sztokholmu. Dziewiętnastogodzinny rejs obfitował w radosne uniesienia. Mimo, iż nasza grupa na tle niemal 2000 pasażerów promu, była nikłym procentem, to opanowaliśmy bar, dyskotekę i kasyno w pełni :). Co prawda nie udało się nam wygrać fortuny na Black Jacku, ale za to wygrane w zabawach na parkiecie zdominowaliśmy w 100%.

Kolejna doba podróży, w większości, stanowiła przeprawę przez Szwecję- która nieco nas rozczarowała. Nie dość, że oczekiwane przez nas krajobrazy okazały się zupełnie „zwyczajne” i surowe, to jeszcze okazało się, że na trasie nie było stref kibica, haha. Tak akurat sobie żartowaliśmy, byliśmy jednak przekonani, że podczas podróży uda nam się obejrzeć, jakże wówczas istotny, mecz Polska- Czechy podczas Euro 2012. Jak z przykrością przekonaliśmy się, w żadnym przydrożnym barze nie było transmisji meczu, ba nie było w ogóle telewizora! Co było oczywistym znakiem, że cywilizacja się kończy. Kolejnym sygnałem były wychodzące na drogę renifery i łosie. Po przekroczeniu granicy szwedzko- norweskiej klimat zmienił się nieznacznie, a krajobrazy zdecydowanie wypiękniały. Trasa otoczona była stromymi stokami gór, pięknymi wodospadami, a ostatecznie- długo przez nas oczekiwanymi fiordami. Kulminacyjnym punktem kilkudziesięciogodzinnej trasy była przeprawa promowa na Lofoty. Teraz już tylko czekała nas noc „przed” zachodem słońca i rozpoczynamy długo oczekiwane nurkowania na Lofotach!

Dzięki niezwykłemu położeniu geograficznemu ok 300 km za kołem podbiegunowym oraz obecności ciepłego prądu morskiego Golfsztromu, Lofoty są unikalnym miejscem do nurkowania. Wyspy słyną ze stromych zboczy gór- wyrastających prosto z morza, lazurowej wody, białych piaszczystych plaż i dziewiczej przyrody. Zanurzając się w wodach Lofotów można było zapomnieć o całym świecie, a na pewno o trzydniowej podróży. Przejrzystość wody była ZJAWISKOWA! Od 30 metra czuliśmy się jak w Kubańskich Cenotach- jakbyśmy nurkowali w próżni. Podczas wyprawy zanurkowaliśmy na dwóch fantastycznych wrakach: MS Hadsel i Gudrun. Lofoty mają to do siebie, że nawet uczestnicy nie „kochający się” w nurkowaniach wrakowych zmienili swoje podejście do wraków. Oba wraki są o długości 72 m, leżą na głębokości od 25-46 m. Zimne arktyczne wody spowodowały, że zachowały się w świetnym stanie. MS Hadsel od 25 metra widziany był w całości!!! A poza tym taaaaakie ukwiały i taaaakich rozmiarów ryby widzieliśmy jedynie na wrakach, także każdy z nas znalazł coś dla siebie.  Sporym zaskoczeniem była też arktyczna rafa koralowa (wow!!), przepiękne rozgwiazdy oraz wszechobecne meduzy. W kilku miejscach nurkowych rozpoczynaliśmy nurkowanie od podwodnej wycieczki w lasach brunatnic, gdzie z kolei spotkać można było całkiem sporych rozmiarów ślimaki nagoskrzelne. Na powierzchni podziwiać było można foki, czy orki…. Czy można chcieć więcej…?? NIE- a mimo to na Lofotach dostaje się więcej. Ekipa Lofoten Diving przyjęła nas profesjonalnie, ale i bardzo serdecznie! Tydzień nurkowy spędzony z Adą, Danielem, Leonardem i Chochorem był absolutnie wyjątkowy. Jak określił szef naszej kuchni- Mirek- atmosfera była mega rodzinna. Podczas naszego pobytu na Lofotach mieszkaliśmy  w przepięknej, luksusowo wyposażonej willi z obłędnym widokiem na morze, góry oraz fiordy. Na tarasie przed domem grillowaliśmy oraz podziwialiśmy widoki Vestfjord, gór i malowniczej rybackiej osady. Z kolei salon połączony z jadalnią idealnie służył biesiadowaniu i delektowaniu się świeżą, smażoną rybką a’ la Bos, czy sashimi w adriaticowym wydaniu. Dopełnieniem całości był wyjazd na połów ryb i pobyt na plaży podczas tzw. „zachodo-wschodu”- czyli obserwacja niezachodzącego słońca.

Reasumując atmosfera wyjazdu była fenomenalna, wszyscy uczestnicy wyjazdu zgodnie orzekli, że na Lofoty wrócić musimy. Krajobrazów, które zobaczyliśmy oraz nurkowań, jakich doznaliśmy zastąpić nie można nawet najlepszą wyprawą w tzw. ciepłe kraje.

Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy za wspólne przeżywanie tych uniesień i już dziś zapraszamy na powrót w ten magiczny zakątek świata!

PS dziękujemy wszystkim autorom zdjęć, szczególnie Lofoten Diving za udostępnienie zdjęć podwodnych :)